- Jak się dzisiaj czuję?- pytam samą siebie. - Nijak! - odpowiadam sama sobie. Codziennie tak już ze sobą rozmawiam, każdego poranka. Nie włączyłam na noc kaloryferów. Jest jesień i od dwóch dni czuć chłód jesiennej aury, wiartów i spadających liści z drzew. W mieszkaniu też zrobiło się chłodno. Nie włączyłam jednak na noc kaloryferów z nadzieją, że tym aktem mojej wielkiej wiary, utrzymam ciepło słonecznej pory lata. - Hmmmm....? Czy mam taką moc? - trochę iluzja to? Może kiedyś? Nie włączyłam na noc kaloryferów. Mój syn 15 razy kichnął dzisiaj z rana. 15 razy kichnął od momentu wstania z łóżka do wyjścia z domu do szkoły. - Z rana? - pytam siebie. - Toż to dla mnie noc! 7 rano, to jeszcze noc. Tak mam od lat. Jakaś tęsknota za snem, z którego sama siebie okradam każdego prawie wieczoru i każdej nocy. To jak nałóg jest. Jak wymarzona zabawka, za którą płacze dziecko. - 7 rano to dla mnie noc! Nie włączyłam kaloryferów na noc. Mój syn 15 razy kichnął dzisiaj z rana. 15 razy! w godzin
Zapraszam Ciebie Kochana Przepiękna Istoto do tej przestrzeni. Powstaje ona tutaj przez przepływające przeze mnie od Matki Ziemi i Ojca Nieba słowa, które same spisują się moimi dłońmi na kartkach. Moim codziennym rytuałem jest poranna kawa i to czas dla mnie, na uporządkowanie i ukojenie błądzących i gubiących się nocną porą umysłu i serca. I rodzą się moje teksy. Niektóre o życiu, o wglądach w siebie, wnioskach. Inne to przypływające do mnie opowieści alegoryczne. Są moje. A tu też są dla Was